obejrzalam praktycznie całą filmografię Deppa i po tym filmie dalej stoję twardo przy tym że Johnny po prostu jest geniuszem :) cudowny
Jeździec znikąd to dość słaby film w jego wykonaniu, tak samo V część Piratów i Jeździec bez głowy, ale pozostałe to perełki według mnie
"Jeździec znikąd" wygląda, jakby Verbiński się obraził na robienie Piratów i postanowił przenieść ich akcję na dziki zachód, obsadzając Johnny'ego w analogicznej roli, ale nie nie załapało. Może gdyby "młodą parę" grali znów Bloom i Knightley, wyszłoby mu z tego multiwersum ;)
Z piątą częścią Piratów mam problem, ale nie z Johnny'm tylko ze scenarzystami.
Yoga Hosers - ale ten film to chyba raczej "inside joke" ekipy, która bardziej chciała bawić razem przy kręceniu, niż komukolwiek go pokazywać.
Jak każdy aktor, który jest w biznesie od trzech dekad, zapewne ma. Jest w jego filmografii kilka tytułów, które mnie nie uwiodły, pytanie tylko, czy to wina Johnny'ego, czy samego scenariusza/reżyserii. Do dziś boję się sprawdzić "Żonę astronauty", która cieszy się opinią nudnego gniota.
Uwielbiam Deppa, ale od 2010 roku gra coraz gorzej (ciągle tak samo i identyczne, oklepane charaktery dziwaków) i w coraz słabszych filmach. Do najgorszych zaliczam Turystę, Tajemnice lasu, Mroczne cienie. Bezwstydny Mortdecai i Transcendencja też mnie odstrasza tak bardzo, że nawet Johnny nie jest może mnie zachęcić. Źona astronauty sprzed lat jako film również tragiczny, ale tam akurat zagrał świetnie.