Super aktorstwo, kadry, scenografia, kostiumy, ale scenariusz tragiczny. Zero oddechu między „bajkowymi” dialogami i historiami, tylko łupanie widza po głowie łopatą tak długo, ze w końcu nic się z tego nie rozumie i ma się ochotę wyjść z kina.
Miałam te same odczucia. Nawet szukałam w recenzjach, o czym to było, ale dowiedziałam się tylko, że to "miłosny list do dziennikarstwa". Może i tak. Do mnie na pewno nie.
Brzmi wiarygodnie, ale mimo wszystko nie jest to film, które można sobie odpuścić.
Miałem podobne odczucia w kwestii tempa filmu. Zabrakło oddechu również dla widza. Poszczególne historię nie miały czasu wybrzmieć.
Te same odczucia. Za szybko. Ale patrząc na plusy dałem siedem. Zastanawiam się na 6
Pewnie, rozumiem Twoją perspektywę, że dałam za mało. Ostatecznie to tylko gwiazdki, nie przywiązuję do nich aż takiej wagi :)
Ale ocena trochę za niska patrząc na plusy moim zdaniem. Ja dałem 7 i mam dylemat czy nie dać 6
No 4 trochę nisko, no ale nie będę się spierać. Ostatecznie te tylko ocena :).
Ja dałem 8, bo po prostu lubię Wes'a, a w opowiedzianych historiach dopatrzyłem się dużej wrażliwości. Choć gdybym miał oceniać na sucho, bez mojego bagażu emocjonalnego związanego z poprzednimi jego filmami, to pewnie skończyłoby się z 7.
Pewnie! Ostatecznie to tylko gwiazdki, które nie są do końca reprezentatywne, ale rozumiem Twoją perspektywę, że powinnam dać więcej. Ciekawe co piszesz i jak o tym myśle, to masz rację - mimo wszystkich wad w filmie jest dużo wrażliwości.
Idealnie to podsumowałeś. Dodałbym jeszcze, że te historie są męczące, puste i nie mają większego sensu.
ten film w wielu miejscach dzieje się za szybko, zwłaszcza w momentach przechodzenia między opowieściami. Czytanie napisów nie ułatwia skupienia się na historii, a ich porzucenie na rzecz słuchania dla mnie niemożliwe - nie znam francuskiego (plus: było trochę specyficznego języka, którego nawet w angielskim nie ogarniam)... ALE: nie skreślałabym go. To film piękny wizualnie, o ciekawej formie. Idealny do obejrzenia w domu, kiedy mamy mozliwość zwolnienia lub powrotu do początku danej sceny i obejrzenia jej ponownie ;)
Historie były dla mnie nierówne, mniej lub bardziej wciągające. Cały film wygląda jak genialny zabieg, kiedy masz materiał na kilka krótkich metraży, ale pełny metraż się bardziej opłaca i musisz to spiąć jakąś klamrą. A może kiedy masz milion pomysłów i nie wiesz, na którym się skupić, więc realizujesz wszystkie :P
Dokładnie tak. Wszystkie jego poprzednie filmy uwielbiam. Ale ten film to dokładnie to co napisałeś. Trzeba oglądając nie słuchać tego co postaci w tych historyjkach faktycznie mówią i widzieć jak się zachowują. Bo jak naprawdę słuchasz te "postaci" to to jest jakieś takie głupie, płytkie i na siłę.
Jego poprzednie filmy mogę oglądać wielokrotnie, postacie zawsze były przerysowane, ale to było ok bo nie z samego tylko przerysowania się składały. A tutaj? Jest tylko samo przerysowanie, jest sztucznie i nienaturalnie. Nie kupuję. Coś tu jest nie tak pod spodem.